sobota, 20 sierpnia 2011

Mój osobisty łapacz snów w pierwszej odsłonie


Możecie mi wierzyć lub nie, ale o tym, że we wrześniu będę nosić na sobie indiański łapacz snów zadecydowałam już w czerwcu podczas pobytu w londyńskim Primarku. Kupiłam wtedy bluzkę, której nie mogłam się oprzeć, bo całym swoim stylem prezentowała to co w jesiennych trendach podoba mi się chyba najbardziej. Oczywiście mam na myśli połączenie motywów zwierzęcych z indiańskimi ozdobami. Stojąc w długiej kolejce do kasy myślałam o tym.... nie ma się co oszukiwać myślałam o rachunku za zakupowe szaleństwo, ale oprócz tego tworzyłam w głowie wizję małego dyndającego przy moim uchu łapacza snów. Chciałam gdzieś sobie taki zakupić i zrobić z niego jeden, pokaźnych rozmiarów kolczyk na jesień. Po jakimś czasie zapomniałam o tych planach i skupiłam się na zupełnie innych mniej lub bardziej ważnych rzeczach. Jednak temat powrócił do mnie, gdy dosłownie kilkanaście dni później nogi się pode mną ugięły na widok tego cuda w H&M. To było prawie to czego oczekiwałam. Co prawda zamiast ucha można przyozdobić szyję i dekolt, ale i tak jest dobrze! Mam chyba słabość do koralików, a w dodatku uwielbiam wszelkie pióra i piórka. Tylko ten złoty kolor trochę mnie przeraża ale muszę to jakoś przeżyć, aby przyzwyczaić się do tego motywu w jesiennej biżuterii. Cena to 29,90 pln/7,95 euro.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz