wtorek, 27 grudnia 2011

Najcieplejsze buty na świecie - pierwszy test zimowych butów

Hej! hej! ho! idzie do nas zima zła! Właśnie dlatego w ostatnim czasie postanowiłam przygotować się do mrozów i zakupiłam sobie kolejną (którą to już w tym roku? heh!) parę butów. Oczywiście takich mega ciepłych. Kupiłam je w niemieckiej marce Colloseum za mniej niż 100 zł (zabijcie mnie ale przeliczenie dokładnej sumy skoro już ją zapomniałam byłoby dość głupie). Przyznam się wam szczerze, że miałam wielką ochotę na Emu, ale bałam się trochę, że po wydaniu na nich blisko 900zł (tak kształtuje się w Polsce koszt butów z tegorocznej kolekcji, a w Szwajcarii to około 400 chf = 1400 zł) po szybkim czasie wrzucę je do szafki na buty i one tam przezimują tegoroczne przymrozki. A wszystko dlatego, że w moich zakupowych szaleństwach bywam czasami niestała i już wiele razy w życiu zdarzało mi się kupić coś co potem lądowało w czeluściach garderoby stając się tylko chwilową zachcianką dla spragnionej zakupowych wrażeń i chwilowych uniesień, rozpieszczonej przez życie Roxy. Biję się w pierś i właśnie dlatego w tym roku postanowiłam ograniczyć swoje wydatki i racjonalnie podejść do wszystkich zaplanowanych z głową zakupów. Właśnie dlatego uznałam, że zanim kupię sobie prawdziwe Emu to najpierw przetestuję ten rodzaj butów na czymś zdecydowanie tańszym, a bardzo podobnym. Pewnie wiecie jak to jest, gdy patrząc na coś zastanawiacie się czy faktycznie będziecie w tym dobrze wyglądać? Ja miałam dokładnie taki dylemat. Dodatkowo mój niepokój wzbudzał fakt, że wiele osób w internecie pisało o takich modelach - "wykrzywiacze nóg". Hmmm zgadzacie się z taką teorią? Ja raczej nie. Noszę te buty już od kilku tygodni i jakoś wielkiej różnicy w moim układzie kostnym nie zauważyłam, no chyba, że wam się to uda na moich zdjęciach hahahaaa. A na koniec zostawiam wam najważniejszą informację - jestem tak zakochana w tego rodzaju butach, że mogłabym w nich robić praktycznie wszystko - nawet spać!!! Bardzo często łapię się na tym, że po wejściu do domu chodzę w nich jeszcze przez godzinę lub dwie zupełnie zapominając o tym, że już dawno powinnam zmienić je na pantofle. Dodatkowo często wskakuje w nie bez wyraźnego powodu nawet, gdy nie mam zamiaru wychodzić z domu, bo na gołą stopę to miłe uczucie futerka wydaje się być bardzo odprężające i jeśli mam wybierać między nimi a klasycznymi, plastikowymi japonkami, które zwykle nosze po mieszkaniu to zdecydowanie w tej rywalizacji wygrywają moje nowe futrzaki! Chwilami muszę się tylko opanować, bo siedząc w domu przed komputerem robi mi się bardzo ciepło mimo tego, że jestem np. w cieniutkiej bokserce i właśnie wtedy orientuje się, że to te buty tak grzeją! Dzięki temu przetestowaniu wiem już, że zimą mogę być spokojna nawet w największe mrozy. Bardzo wam je polecam! Oczywiście nie mam zamiaru zachęcać was do zakupu tego konkretnego modelu, ale po prostu chodzi mi o docenienie zimowego obuwia w stylu Emu, Egg i innych podobnych marek.

10 komentarzy:

  1. W szkole moich córek jest chłopiec, który nosi te prawdziwe po szkole zamiast trampek, widać można w nich robić wszystko:-) Za to jego mama nosi (też prawdziwe) normalnie po dworze nawet jak jest mokro i one są ciągle ładne, za to jak widzę bratanicę albo inną osobę w tych tańszych wersjach to uważam, że te z kolei nie deformują nóg ale same siebie, bo są zniekształcone i nieładne. Mam nadzieję, że Twoje "przeżyją" i będą za rok takie śliczne jak teraz, a jak nie to kupisz sobie te za 900zł :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. hmmm widzę że mało wiesz o prawdziwych Emu :) W nich nie ma czegoś takiego jak przegrania. One mają stałą temperaturę nie ważne czy na dworze super gorąco czy zimno :) Jeżeli te buty mają usztywnianą piętę to na pewno nie wykoślawi ci się noga. I oryginalne Emu nie kosztują 900 wystarczy zobaczyć ceny na schaffashoes :) a zresztą więcej o Emu znajdziesz na wizażu np. "Wszystko o Emu"

    OdpowiedzUsuń
  3. Agnieszko jesli chodzi o deformacje to masz calkowita racje, bo wlasnie mija kolejny tydzien jak ja mam te buty i okazuje sie, ze zaczyna sie u nich proces deformacji... no wyglada to dosc kiepsko i ciekawa jestem jak bedzie dalej. Moze skonczy sie na noszeniu ich jedynie w domu :D Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Akasho masz calkowita racje, ze malo wiem o prawdziwych Emu ale mam zamiar kiedys to nadrobic :) Po pierwszej przespanej w nich nocy bede o nich wiedziec wszystko - zartuje oczywiscie :) Dziekuje za rade z tym wizazem i wiem, ze w necie jest cale mnostwo stron poswieconych Emu ale zwyczajnie czasami brakuje mi chwili, zeby o tym wszystkim poczytac. A Ty jakie buty nosisz? :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak, prawdziwe Emu można nosić i latem i zimą.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam Emu Naloo :) kupiłam je na Allegro i to był mój błąd !! Jestem jedną z nielicznych wizażystek którym te buty po prostu się rozwalają a nie mam możliwości reklamacji. Ale to że mi się trafiła taka felerna para nie zabija mojej wielkiej miłości do Emu :) Myślę że one uzależniają tą owcą :) ciepłem i wszystkim :) Ale coraz więcej dziewczyn chce wypróbować Polskie Emu czyli inverno :) znajdziesz je np. na allegro ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dziekuje za rade - sprawdze koniecznie! :)))
    A kiedy kupilas te buty? W jaki sposob zaczely sie rozwalac i czy po szybkim czasie?

    Pozdr :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko to co napisalas jest wlasnie dowodem na to, ze mowimy o butach calorocznych :)

    OdpowiedzUsuń
  9. :) -> Kupiłam na allegro, dziś piszę do sprzedawcy E-maila bo w końcu zrobiłam zdjęcia na których widać moje usterki :) Po dwóch miesiącach mam startą skórę od zewnątrz między podeszwą a usztywnianą wkładką. i w lewym bucie trochę mi się podeszwa rozkleja i nitki z cholewki mi zaczynają wychodzić. Ale mówię więcej zobaczysz na wizaz -> http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=496305&page=144
    Powtarzam że Emu Australia to rewelacyjne buty gdybym mogła to bym w ogóle ich nie ściągała. Ale mówię ja z moim pechem musiałam trafić na jakieś wybrakowane ;P

    OdpowiedzUsuń
  10. inne dziewczyny mają swoje po 4,3 lata i wyglądają jak nowe ....

    OdpowiedzUsuń