sobota, 10 września 2011

Najnowszy magazyn Ikea i mój wnętrzarski faworyt

Zdecydowana większość naszych rodaków ma to do siebie, że jak im się coś dobrze zareklamuje to jest to absolutnie równoznaczne z tym, że dobrze się to sprzeda. Zdaje sobie sprawę z tego, że wiele osób podchodzi w ten sposób do firmy Ikea. Ja też byłam kiedyś ogromnym sceptykiem bo uważałam, że ich meble są kanciaste, jednolite, bezbarwne i na jedno kopyto. I pewnie uważałabym tak dalej, gdyby nie to, że przyszło mi przeprowadzić się do wynajmowanego mieszkania urządzonego właśnie w stylu Ikea. Na samym początku jakoś to przełknęłam, a później za namową mojej drugiej połowy co raz częściej przekonywałam się do ich produktów. Zaczęło się zupełnie niewinnie od kuchennych szklanek z czarnymi nowocześnie wyglądającymi paskami, przez wok idealnie podsmażający mięso do ulubionego chińskiego, aż po cudownie aromatyczne świece wypełniające swoim zapachem cały dom i ogromnych rozmiarów fotoobraz z motywem Paryża, w którym absolutnie się zakochałam i który razem z nami zmienił mieszkanie już kilka razy. Oczywiście z czasem oprócz obrazu zapragnęłam mieć również wielkie i wyjątkowo wygodne łóżko, toaletkę, największe z dostępnych u nich ścienne lustro, piękną nowoczesną lampkę, szafę i.... można tak wymieniać bardzo długo, bo Ikea zamieszkała we wszystkich pomieszczeniach naszego M5 i znalazła nawet zastosowanie na tarasie oraz w ogródku. To mówi samo za siebie, prawda? Ze sceptyka stałam się ich prawdziwą fanką - mam skrytą nadzieje, że ktoś to kiedyś doceni hahaha. A póki co chciałabym wam zaprezentować ich najnowszy katalog, który skrył się już jakiś czas temu w skrzynce na listy. W tym roku jesień zapowiada się bardzo obficie, bo można sobie umeblować dosłownie wszystko od samego początku. Jeśli komuś marzy się mały remoncik to niech lepiej zajrzy do Ikea i pomyśli o czymś większym, bo ich ceny naprawdę pozwalają na więcej!


Tak jak napisałam w tytule tego posta mam zamiar zaprezentować wam mojego jedynego wnętrzarskiego faworyta z tego katalogu. Kiedy zobaczyłam te zdjęcia poniżej po prostu nogi się pode mną ugięły, bo to idealna aranżacja dla osoby takiej jak ja. Same możecie się dobrze przyjrzeć. Całość przedstawia coś na wzór toaletki, chociaż produkt ją przypominający jest u nich sprzedawany właściwie jako stół pod komputer. Na ścianie znajduje się czarno-biała tapeta ze wzorem bardzo podobnym do tego, który zdobi aktualne obicie wezgłowia mojego łóżka (również zakupionego w sklepie Ikea) oraz cała masa misternie zdobionych kobiecych dodatków, których niestety nie można u nich kupić. Właściwie z bólem serca zdążyłam się już przyzwyczaić do tego, że na zdjęciach w ich katalogach widać zawsze całą masę fajnych rzeczy zaczerpniętych z innych tajemniczych miejsc - a szkoda, bo ja chętnie bym je sobie pokupowała - wy pewnie też! Mimo wszystko taką sytuację rekompensuje jeszcze piękny kryształowo-paciorkowaty żyrandol delikatnie zawieszony nad całością. Powiedziałabym wręcz, że to miejsce wydaje mi się idealne! Chciałabym zobaczyć siebie zasiadającą właśnie tam z moim laptopem, aby napisać wam kolejnego posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz